Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2016

Bitwa o swoje serce

"Jak czytałem o jednym rycie u Czejenów, to mi ciarki na moim męskim grzbiecie przechodziły. Czejenowie mieli jako plemię indiańskie swoich żołnierzy. Nazywali się "Dog Soldiers" [Psy Żołnierze]. A jeszcze wśród tych psów żołnierzy byli psy oficerowie. To już w ogóle wyższa szkoła jazdy. Oni mieli taki ryt inicjacyjny, w którym zawijali rękawy i wsadzali ręce po łokcie do gotującej wody. A po wyjęciu z gotującej wody wsadzali te same ręce do ognia, żeby pokazać, że wcale im za gorąco nie było. Potem wyjmowali z ognia. Oczywiście ręce mieli totalnie poranione, mieli blizny na całe lata, ale to byli tacy twardziele, że nosili takie płaszcze z długiej skóry i jak był napad na wioskę Czejenów, to taki Czejen brał dzidę, przybijał się w ten pas, żeby nie uciec i oddawał życie za wszystkich. Kobiety z dziećmi uciekały, a Czejen przybity, żeby nie uciekł. Dlaczego my księża nosimy sutannę? Że jak będzie napad na ludzi, to my się mamy krzyżem chrystusowym przybić do

Chłodny katolicyzm

"Bóg odwołuje się do swojej dobroci, dlatego niektórzy pytają, jak robić rachunek sumienia. Można wziąć krzyż, zdjąć ze ściany i popatrzeć na ręce i nogi Jezusa. Wtedy zrozumiemy, jakie świństwa robimy, kiedy łamiemy Jego prawo, kiedy chcemy sobie brać jeszcze więcej."  ks. Piotr Pawlukiewicz Jest pewna rzecz u ludzi, która bardzo mnie wkurza , a jednocześnie wywołuje wielki smutek. Nie, wcale nie jest to antyklerykalizm, wrogość do Kościoła, obrażanie wierzących, atakujący ateizm. Nie jest to też fanatyzm religijny, choć i ten też czasem przyprawia mnie o dreszcze. Co to więc za cecha? Chłodny katolicyzm . Tak bym to nazwał. Niby chodzę do kościoła, modlę się, nawet czasem przyjdę na majowe, ale do łóżka mi Panie Boże nie wchodź, bo tu jest moje terytorium. Niby jestem pobożny, noszę medalik na szyi, ale nie pójdę dziś do kościoła, bo przecież nie jest niedziela, co ludzie powiedzą. Przecież jestem dobrym człowiekiem, pomagam innym, nie zabijam nikogo, komu

Zachwycony, że tyle tego

"Kiedy gdziekolwiek świętujemy odpust, Bóg staje i mówi: "Stań przede mną, bądź ze mną, a ja ci wszystko dam."  o. Adam Szustak OP Kiedy słyszę słowo „odpust” , staje przed moimi oczami obraz straganów wypełnionych mnóstwem różnych dobroci. W dzieciństwie jeździłem co roku na wieś do babci na takie właśnie wydarzenie. Pamiętam, że byłem wręcz zachwycony, że tyle tego. Czego? Ano zabawek, dziwnych pojazdów, śmiesznych pistoletów na wodę, balonów, pamiątek itd. Dziś wiejski odpust mi się bardziej kojarzy z obwarzankami. Choć i te powszednieją, gdy można je kupić np. na 1 listopada przy cmentarzach. Ale w tym wszystkim nawet nie chodziło o te wszystkie dobra materialne. Tzn. chodziło, ale nie do końca! Ta atmosfera, to podekscytowanie tym, co zobaczę na straganach, ten niezwykły klimat… Byłem ostatnio na Jarmarku św. Dominika w Warszawie. Impreza ta jest związana z odpustem owego świętego na Służewie. Przy uroczystym polonezie otwierającym jarmark