Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2016

Między wierszami (6): "Dorastająca opatrzność"

Miałem jeszcze jeden taki dzień, kiedy czułem wielką samotność. Pamiętałem o tych wszystkich znakach, jakich doświadczyłem, ale mimo wszystko patrzyłem na wielu moich znajomych pobierających się. Wszędzie tylko śluby, wesela, zaręczenia… Oszaleć można. Poczułem, że muszę o tym pogadać z Panem Bogiem. W ciszy. Pojechałem więc do Dominikanów wiedząc, że sobie usiądę tam przed obrazem Jezusa Miłosiernego i pomedytuję. Niestety cicho nie było, bo był akurat… ślub. ;) Pan Bóg ma niesamowite poczucie humoru. I potrafi mnie tym śmiechem wręcz zawstydzić i obnażyć.  Na początku mojego cyklu wspomniałem, że mam dwa ulubione miejsca kultu w Warszawie. Jednym z nich są Dominikanie na Służewie, a drugim… Świątynia Opatrzności Bożej. Gdy stawiałem pierwsze samodzielne kroki bez mamy, gdy szedłem do podstawówki, stawiano pierwsze materiały budowlane na błoniach wilanowskich. Ja dorastałem, świątynia wyrastała z ziemi. Teraz, gdy wchodzę w prawdziwe dorosłe życie, usamodzielniam się, świąty

Między wierszami (5): "Piękne spotkanie"

Moja parafia jest bardzo mała. W niedziele przychodzi do niej może z 700 wiernych. Jeśli mam napisać jakieś moje największe wspomnienie z mojego najbliższego kościoła, to z pewnością będą to rekolekcje wielkopostne, jakie przed dziesięcioma laty co roku się tam odbywały. Przyjeżdżali ojcowie Orioniści z zespołem muzycznym kleryków i na kilka dni ten malutki kościółek zamieniał się w naprawdę niezwykłe miejsce. Przez ten krótki czas rokrocznie były śpiewy, pokazywanie rękami, trzymanie się za ręce i taka niezwykła otwartość. Potem już ci klerycy podostawali własne parafie i nie mieli czasu przyjeżdżać. A szkoda. Szukałem trzy lata temu jakichś rekolekcji. Poszukiwałem czegoś „mocniejszego”, co da mi porządnego kopa. Zauważyłem, że do jednej z parafii miał przyjechać zespół ewangelizacyjny Mocni w Duchu z o. Remigiuszem Recławem, jezuitą. Zacząłem pytać znajomych ze wspólnoty, czy znają tę grupę. Odpowiedź była odmowna. W końcu nie pojechałem na rekolekcje, ale zacząłem przegląda

Między wierszami (4): "Gorycz porażki"

To będzie dla mnie najtrudniejsza historia. I chyba największa lekcja w życiu. Kolejna dziewczyna. Tym razem bez imienia. Poznaliśmy się na facebooku. Od razu zafascynowała się mną do tego stopnia, że rozmawialiśmy po nocach. Gdy się spotkaliśmy, zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Szybko przerodziło się to w bliższą relację. Do czasu. Pewnego dnia postanowiła się ze mną spotkać, żeby wyjaśnić pewne rzeczy. Co się okazało? Powiedziała mi, że nic do mnie nie czuje i może zaproponować tylko przyjaźń. Powiecie, że to takie błahe problemy młodego człowieka. Ale dla mnie to było jak runięcie skały, na której stałem. Pierwszy raz w życiu dorosłym się autentycznie popłakałem w nocy. Wmawiałem sobie, że może będzie inaczej, że może jej się coś odwidzi. Nie odwidziało. Co więcej, było tylko gorzej. Wchodziłem nawet w przyjaźń, żeby tylko bliżej niej być. Ale to była pułapka. I nadszedł pewien dzień, w którym w poczuciu totalnej bezradności poszedłem do kościoła, u

Między wierszami (3): "Gonimy, póki żywi"

Miałem na studiach koleżankę Izę. Była to wierząca dziewczyna o niezwykłym sercu i wielu pasjach i marzeniach. Nie przyjaźniłem się jakoś z nią blisko, byłem tylko jej kolegą, ale i tak dała się poznać od niezwykłej strony jako ktoś, kto dąży za swoimi pragnieniami i kto się często do ludzi uśmiecha. Kiedyś nawet zaprowadziłem ją do radia, w którym działam, żeby poznała to miejsce, bo może będzie chciała tam zostać na dłużej. Bardzo jej się tam podobało, choć opowiadała mi, że nie wie czy się nadaje. Cechowała ją wielka skromność i pokora.  Jedną z pasji Izy był teatr. Nie wiem, czy chciała zostać aktorką teatralną. Niemniej podczas studiów wstąpiła do studenckiego teatru. Wraz ze znajomymi przygotowywała chyba pierwszą w swoim życiu poważną sztukę. Pamiętam, jak miała mieć występ w domu kultury. Dla takiej osoby jak ona to było naprawdę coś – pierwszy spektakl dla ludzi spoza uczelni, dla ogółu publiczności.  Zaprosiła mnie na to wydarzenie. Jako że nawet niedaleko tam mia

Między wierszami (2): "Bóg cię kocha, a to już trzy osoby"

Pisałem Wam już o radiu, w którym działam. Chciałbym Wam teraz przedstawić Olę. Ola jest absolwentką Akademickiego Stowarzyszenia Katolickiego „Soli Deo”. Kiedyś realizowałem studencki program. Dzień jak co dzień. Jednym z tematów audycji była akcja „Wierność jest sexy” organizowana przez to stowarzyszenie. Ola pojawiła się w studiu w roli gościa. Miała opowiedzieć o tej akcji słuchaczom. Ja wtedy byłem na takim etapie mojej wiary, że nie angażowałem się bliżej w żadne wspólnoty i organizacje katolickie, wolałem wierzyć sam i we wnętrzu własnego serca, nie przyznając się nawet za bardzo najbliższym. Tak się jakoś złożyło, że Ola zapragnęła po audycji nagranie wywiadu, a prowadzący spieszył się na tramwaj. Zapytał mnie więc, czy nie mógłbym dziewczynie zgrać rozmowę. Odpowiedziałem, że bardzo chętnie, wszak miałem dużo czasu. Obiecałem, że wyślę jej nagranie na mejla. Przy okazji wysyłania wiadomości z załącznikiem wspomniałem Oli, że bardzo mi się ta akcja podoba –

Między wierszami (1): "O dobrą żonę"

Gdybym miał „otagować” odpowiednimi słowami cykl, pewnie jednym ze słów przewodnich byłaby „miłość”. Oczywiście mam na myśli szukanie tej jedynej osoby, z którą spędzę resztę mojego życia. Ale nie tylko, bo przecież o miłości można mówić w różnych kontekstach, choćby relacji rodzinnych, relacji Boga do człowieka itd. Miłość jest bardzo ważną sferą naszego życia. Jak to mawiał Robert Górski w jednym z monologów: "Tak już jest i koniec, z tym się człowiek rodzi i się z tym nie dyskutuje". Przez wiele lat zmagałem się z samotnością. Jakimś motywem przewodnim tego mojego smutku była nieustanna chęć „posiadania” dziewczyny. Może to brzmi brzydko i egoistycznie, ale po latach widzę, że pomimo naprawdę szczerych i godnych pochwały chęci, gdzieś tam na dnie serca krążył egoizm i frustracja z tego, że wszyscy już kogoś mają, tylko ja na stare lata zostanę sam. To był jeden z tych dni, podczas których ma się ochotę wrócić do łóżka, ułożyć się w pozycji prenatalnej i pis

Między wierszami (0): "Wstęp"

Nie są to rekolekcje. Przynajmniej nie poczuwam się do tego, bym miał właściwe kompetencje do wygłaszania rekolekcji – to zostawię osobom duchownym, albo świeckim, którzy są bardzo znani i powszechnie lubiani ze względu na ich wewnętrzną duchowość lub działalność religijną. Nazwijmy więc to „coś” cyklem. Pewnie Was zaskoczę, ale pomysł stworzenia tego cyklu narodził się… w 2 minuty. Jak chyba wszystkie moje pomysły, które do tej pory z pomocą Pana Boga udały mi się zrealizować. Tak to już jest, że niektórzy potrzebują długiego czasu na obmyślenie projektów, a ja mam doświadczenie tego, że najlepiej działam wtedy, gdy kieruję się chwilą, jakimś pewnym podrygiem, chwilowym poruszeniem. Może to wydawać się głupie, ale… działa. ;)  „O rozproszeniu ważniejszym od modlitwy” – tak nazwałem ten cykl. Pojawiły się krytyczne głosy, za które dziękuję. Dowiedziałem się m.in., że ten tytuł może sugerować, że modlitwa jest mniej ważna. Nie będę ukrywał, że jest to pewnego rodzaju zabieg sł

Między wierszami, czyli o rozproszeniu ważniejszym od modlitwy

Nie jestem żadnym kaznodzieją, rekolekcjonistą, ani tym bardziej duchownym. Wręcz przeciwnie, jako obecnie "singiel" odczuwam powołanie do małżeństwa. A głoszenie rekolekcji zostawię osobom do tego odpowiednim. Chciałbym jednak przez dwa ostatnie tygodnie Adwentu podzielić się z Wami na moim blogu takim moim doświadczeniem Pana Boga. Zaczęło się od tego, że włączyłem po raz setny tę samą konferencję ks. Piotra Pawlukiewicza. Pomyślałem, że przypomnę sobie pewne rzeczy, o których on mówi. Bo powszechnie przecież wiadomo, że mówi wszędzie praktycznie o tym samym. I gdy sobie tak słuchałem po raz setny tych samych przykładów i rad, zacząłem natrafiać na pewne fragmenty, które wydały się dla mnie zupełnie nowe, jakby nieruszone jeszcze w mojej wewnętrznej duchowości. To były słowa o tym, że więcej o tobie mogą mówić twoje rozproszenia niż twoja modlitwa. Ks. Piotr powiedział to jakby między wierszami, między różnymi fajnymi historyjkami i śmiesznymi porównani