Ks. Roberta Grzybowskiego znałem ze swojej parafii. Mimo, że pochodzi on z Podlasia, to przez 2 lata był w Warszawie doktorantem UKSW . I tak się złożyło, że u mnie w kościele co niedzielę odprawiał wieczorne msze. Jakoś bardzo mi wpadały w ucho jego kazania, bo były pełne pokory i prostoty . Zresztą pierwszy raz widziałem, żeby przed mszą ksiądz siedział na ołtarzu i po prostu się modlił . Może drobiazg, bo to nie chodzi o pokazanie się, ale jednak to jest dobry przykład dla innych . Szybko odszedł, ale tak to już bywa, że księża raz są tu, raz gdzie indziej. Trzeba iść dalej, szukać dalej, głosić dalej. Ks. Robert przeniósł się z powrotem do swojej diecezji. Tak się złożyło, że przed rokiem koordynowałem audycję REFLEKtor w Akademickim Radiu Kampus . To był taki program, w którym z moim przewspaniałym zespołem (który w tym momencie pozdrawiam) mówiliśmy ludziom o Bogu, o wartościach chrześcijańskich, pokazywaliśmy, że wiara nie musi być nudna. Miałem ten zaszczyt organizować dwu...