Wręczam pieniądze i mówię: - Mam nadzieję, że pani je mądrze wyda. - Tak, oczywiście. (w jej oczach pojawiają się łzy, jakby wzruszenia, a może smutku nad jakąś tragedią, która się wydarzyła) - Pomodlę się za panią. - Dziękuję bardzo, wszystkiego dobrego panu życzę. - Wzajemnie. Pośpiesznym krokiem wchodzę do Bazyliki św. Krzyża w Warszawie. Kościół ogarnia wielka cisza, w ławkach nie ma praktycznie nikogo, a w jednym z konfesjonałów czeka na wszystkich ksiądz z sakramentem, który najbardziej wyraża Miłosierdzie Boga. Po krótkiej modlitwie osobistej idę się wyspowiadać. Długo zwlekałem. Miałem wielki problem z tym, że próbuję słuchać głosu Boga i ciągle w tym wszystkim myślę o sobie. Na adoracji prawię Mu kazania. A przecież powinno być odwrotnie. A może nawet i nie odwrotnie, bo przecież to przede wszystkim nasz Przyjaciel. Odchodzę od konfesjonału dotknięty Łaską Bożą, klękam znów w jednej z ławek (tym razem trochę bliżej ołtarza) i zaczynam tradycyjne swoje gorzkie ża...