"Bóg odwołuje się do swojej dobroci, dlatego niektórzy pytają, jak robić rachunek sumienia. Można wziąć krzyż, zdjąć ze ściany i popatrzeć na ręce i nogi Jezusa. Wtedy zrozumiemy, jakie świństwa robimy, kiedy łamiemy Jego prawo, kiedy chcemy sobie brać jeszcze więcej."
ks. Piotr Pawlukiewicz
Jest pewna rzecz u ludzi, która bardzo mnie wkurza, a jednocześnie wywołuje wielki smutek. Nie, wcale nie jest to antyklerykalizm, wrogość do Kościoła, obrażanie wierzących, atakujący ateizm. Nie jest to też fanatyzm religijny, choć i ten też czasem przyprawia mnie o dreszcze. Co to więc za cecha?
Chłodny
katolicyzm. Tak bym to nazwał. Niby chodzę do kościoła, modlę się, nawet czasem
przyjdę na majowe, ale do łóżka mi Panie Boże nie wchodź, bo tu jest moje
terytorium. Niby jestem pobożny, noszę medalik na szyi, ale nie pójdę dziś do
kościoła, bo przecież nie jest niedziela, co ludzie powiedzą. Przecież jestem
dobrym człowiekiem, pomagam innym, nie zabijam nikogo, komu to przeszkadza, że
niszczę swoje zdrowie? Przecież to jest moje zdrowie, a nie czyjeś.
Jest taka
opowiastka, że kiedyś jeden ze świętych bardzo chciał zamieszkać z pewną
rodziną przez jakiś czas. Domownicy się zgodzili: - „Jasne, chodź, mieszkaj z
nami.” On tak sobie tam siedział dzień w dzień i obserwował tę rodzinę, jak oni
żyją. Pewnego dnia nie wytrzymał i zapytał:
- Jakiego
wy jesteście wyznania?
-
Katolickiego.
- Nie no,
poważnie. Jakiego?
- No
przecież katolickiego.
- Nie
żartuje, serio pytam. Przecież widziałem, jak żyjecie.
Czy nie
jest tak, że wybieramy sobie punkty z dekalogu, które nam pasują? Żeby było
jasne, nie chcę cię oceniać. Ja te słowa kieruję także do siebie. Ale zastanów
się, jak to z tobą jest. Czy przypadkiem nie próbujesz w pewnych dziedzinach
życia być mądrzejszym od Pana Boga?
Życie
przynosi różne scenariusze. Są ludzie, którzy z ogromnych zwyrodnialców
potrafią stać się współczesnymi świętymi Pawłami. Są osoby, które ciągle
upadają, ale potem powstają. Najgorzej jest jednak, gdy rozłożysz ręce i
powiesz: „no jest jak jest, ale takie życie”.
Ktoś kiedyś
powiedział, że lepiej jest popaść w ciężkie grzechy, niż we wszechogarniającą pychę.
I z tym cię, czytelniku drogi, zostawię. Może mnie po tym tekście
znienawidzisz, może uznasz, że czas usunąć bloga z ulubionych, ale mam
nadzieję, że mimo wszystko ten wpis choć przez chwilę skłoni cię do
przemyślenia, w co tak naprawdę wierzysz, i jaka jest twoja wiara. Nie ma zbyt
wiele czasu.
"Jest głód zwykłego chleba, ale i głód miłości, dobroci i troskliwości; ludzie zaś tak bardzo cierpią z powodu wielkiego ubóstwa."
bł. Matka Teresa z Kalkuty
Wybiórczy katolicyzm. Ciężki przypadek.:( Trzeba tylko mieć nadzieję,że kiedyś się. ...nawrócą
OdpowiedzUsuńMieć nadzieję, że kiedyś się nawrócą? Czy może mieć nadzieję, że kiedyś się nawrócimy? Myślę sobie, że każdy w sobie ma trochę tego chłodnego, wybiórczego katolicyzmu i tego tak naprawdę nie da się wyeliminować. Wiąże się to z naszym egoizmem, który każdy ma. Bo nawet jak ktoś robi coś bezinteresownie i ma naprawdę czyste serce, to jednak robi mu się bardzo miło, gdy dostanie za to jakąś wdzięczność. A to już jakiś tam element egoizmu. Wpisany jest on w naturę ludzką. Dlatego myślę, że całkowicie nie da się usunąć z naszego życia tego chłodnego katolicyzmu, ale można nad nim pracować. :) Dziękuję bardzo za wiadomość, pozdrawiam!
UsuńWybiórczy katolicyzm. Ciężki przypadek.:( Trzeba tylko mieć nadzieję,że kiedyś się. ...nawrócą
OdpowiedzUsuń