"Jeśli chcemy wejść w dialog z Panem, musimy mieć serce otwarte, bo czasami jest tak, że Pan zamyka usta mówiącego ze względu na zamknięte serce. Jeżeli widzimy, że czasami jesteśmy zagubieni, to musimy pozwolić i z pokorą prosić, by Pan Bóg, który jest naprawdę pokorny, mówił to, co trzeba. Mimo wszystkich trudności i tego, że jesteśmy niegodnymi sługami Jego. Aby się realizował psalm: „Ty mi ukażesz ścieżkę życia”.
Abym mógł na zawsze cieszyć się i odpoczywać po Twojej prawicy. Gdybyśmy sami umieli dojść do Boga, nie musielibyśmy przychodzić do kościoła. Moglibyśmy tego dokonać na własną rękę. To jest sens Kościoła, który przychodzi na pomoc niewidomym, paralitykom, tym, którzy nie wiedzą, jak dojść do Pana."
ks. Carlos Damaglio
Ścieżka naszego życia. Jaka ona jest? O. Remigiusz Recław na rekolekcjach z zespołem Mocni w Duchu często porusza temat naszego podejścia do spraw wiary. Mówi, że Bóg może być dla nas żywy, albo martwy. Kiedy jest żywy? Wtedy, gdy wchodząc do kościoła czujemy Jego obecność, przeżywamy tę Ucztę, angażujemy się. Kiedy Bóg jest Bogiem martwym? Gdy traktujemy Go jak obrazek. Wchodzimy do kościoła, widzimy ołtarz, księdza, śpiewamy, czasem nawet głośno, ale zasadniczo to wszystko. Bóg jest umieszczony w jednym miejscu i sobie tam po prostu jest. Ale nie czujemy szczególnie jego obecności. Gdy opuszczamy kościół, mówimy Panu Bogu: "do zobaczenia." Gdy nasza wiara jest żywa, zabieramy Pana Boga ze sobą, nie pozwalamy na rozstanie.
O. Remigiusz przytacza też inny podział filozofii życia. Rozróżnia patrzenie na nie do góry i w dół. Można iść przez życie wiecznie wpatrzonym w ziemię, widząc wszędzie smutek, będąc negatywnie nastawionym do wszystkiego. Taka osoba w każdym nowym wyzwaniu, zadaniu, będzie widziała belkę nie do przeskoczenia, albo przynajmniej dodatkowy ciężar. U człowieka patrzącego w górę trudności nie znikną. Co więcej, nie będzie ich ani trochę mniej. Różnica polega jednak na tym, że w drugim przypadku człowiek łatwiej znosi cierpienie, bo wie, że to ma konkretny sens, że mamy jasny cel, do którego zmierzamy - Niebo.
Kiedy słyszę słowa psalmu "Ty mi ukażesz ścieżkę życia", mam przed oczami dość sporą część ziemi, a na niej wyrysowane drogi, którymi mamy przejść. One wszystkie są jak jeden wielki labirynt. Zupełnie jakby ktoś specjalnie chciał nam utrudnić życie. Filozofia patrzenia w górę i w dół jest dosyć prosta. Przecież na to wpadnie każdy. Pocieszać można słowami w stylu "nie martw się, głowa do góry, jakoś to będzie". Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, co widzą osoby patrzące w dół i w górę. Mamy na tym krajobrazie labirynt ścieżek, a na samym końcu cel naszego życia. Gdy patrzymy w dół, widzimy ścieżki. Gdy patrzymy w górę, widzimy cel.
Czego nas uczy Pan Bóg? Oczywiście wielu rzeczy, w tym np. pokory, cichości serca, wyrozumiałości dla innych, dobrych manier, odpowiedzialności, konsekwencji w podejmowaniu decyzji itd. Ale w tym wszystkim zamyka się jedno - miłość. Pan Bóg uczy nas kochać. Byłeś kiedyś zakochany? Tak wyrozumiały, tak odpowiedzialny, tak dobrze zmanierowany jak wtedy, to chyba nigdy nie byłeś, nie? Wszystko po to, by wybranka to zauważyła. A patrzyłeś wtedy na trudności, jakie miałeś w zaimponowaniu jej? Czy może cel był dla Ciebie ważniejszy? Czy jak Twoja mama zachorowała i zaczęła potrzebować coraz więcej pomocy, zajmującej dużo Twojego cennego czasu, nie rzuciłaś wszystkiego i inne sprawy nie spadły na dalszy plan? Ktoś by pomyślał, że to nielogiczne, bez sensu, bo powinnaś się rozwijać, dbać o swoją przyszłość, a Ty wolisz siedzieć z mamą. Bo to z miłości. Nagle stajesz się wyrozumiała, cierpliwość nie ma końca.
Gdy kochamy innych - patrzymy w górę. Gdy kochamy siebie - patrzymy w dół. W tym drugim przypadku chcemy sami sobie układać ścieżki życia, więc się na nich skupiamy. Ale to nie jest dobra droga. Jednak i na to znajduje się pocieszenie. Drogę można zawsze zmienić. Anielski GPS automatycznie zaaktualizuje informacje o naszym położeniu i naniesie poprawki do trasy, byśmy jak najszybciej powrócili na boży tor.
Nie bójmy się przyznać w pokorze, że zbłądziliśmy. Nie bójmy się powrócić na właściwą ścieżkę. I może ktoś jest od nas lepszy, bo nieustannie kocha i przez to jego życie jest naprawdę przepiękne. Ale i my nie bójmy się zakochać. Choćby zupełnie na nowo.
"Pierwsza miłość jest jak piętka świeżego chleba."
bł. Matka Teresa z Kalkuty
Komentarze
Prześlij komentarz