Przejdź do głównej zawartości

Uścisnął mi rękę

"Możemy przychodzić do kościoła w kluczu: jest mi dobrze – jest mi źle, jest mi przyjemnie – jest mi nieprzyjemnie, było krótko – było długo, było wesoło – było smutno. I co?! To lepiej iść do kina na komedię! Lepiej iść do teatru! Ale czy przychodzimy do kościoła naprawdę, aby się wypełnił w nas plan Boga? Czy ty traktujesz twoje chodzenie i bycie z dziewczyną jako powołanie boże? Czy ty widzisz, że Bóg się przyznaje do twojej miłości wobec tej dziewczyny, wobec tego chłopaka i wiąże z wami plany? 
Czy ty traktujesz twoje pójście do szkoły, na studia, do pracy jako apostolstwo, że żyjąc naprawdę z Chrystusem, podejmując trud życia codziennego, uobecniasz Chrystusa?”
ks. Carlos Damaglio



Pracowałem kiedyś jako informator w komunikacji miejskiej. Było to podczas Euro 2012. Moim zadaniem było informowanie ludzi o tym, jak mogą dojechać do celu ich podróży. A zmian i objazdów bez liku, bo w końcu to duża impreza. Zostałem postawiony w dość specyficznym miejscu. To było skrzyżowanie, które podczas meczu na Stadionie Narodowym było totalnie odcinane komunikacyjnie od świata. Robiła się zupełna cisza, a ludzie mogli głównie iść pieszo w różnych kierunkach. Co jakiś czas jednak koło mnie stawał autobus, który dowoził do najbliższej "cywilizacji". Odjeżdżał na rozkaz służb, czyli wtedy, gdy pewien pan w mundurze stwierdzi, że już sporo osób w autobusie się zgromadziło i warto, żeby autobus już ruszył.

Pewnego wieczoru w czasie trwania meczu właśnie tak było. Cisza, spokój, praktycznie nic nie jeździło, z wyjątkiem tej jednej linii autobusowej. Szedł w moją stronę chwiejnym krokiem pewien wyraźnie zdenerwowany pan. Już z daleka można było poznać jego stan upojenia alkoholem. Krzyczał we wszystkie strony jakieś bliżej niezidentyfikowane hasła, walił w latarnie, obrażał ludzi. Przyznam, że się trochę go bałem.

Podszedł ów pan do mnie i zaczął się wydzierać twierdząc, że szedł przez całe miasto i nic po drodze nie kursowało. Widząc moją odblaskową kamizelkę z logiem zakładu komunikacyjnego krzyczał wulgarne hasła na temat tej instytucji oraz zapowiadał, że pozwie "nas wszystkich" do sądu.

Inni informatorzy radzili, żeby w takich sytuacjach po prostu olewać takich ludzi. Myślę też, że na zdrowy rozum tak normalny człowiek by zrobił. W końcu to pijak, nie ma co się z nim wdawać w dyskusję. Coś mnie jednak tknęło i pomyślałem sobie, że przecież to człowiek jak każdy inny, a ja jestem tam dla wszystkich. Wytłumaczyłem mu, że przykro mi, że takie doświadczenia ma, po czym wyjaśniłem, że tutaj czeka autobus, który niedługo ruszy. Facet nie chciał się uspokoić, cały czas był bardzo zły, ale wsiadł do pojazdu. Pomyślałem sobie, że takie życie informatora, co zrobić.

Kilka minut później ten sam pan wysiadł z autobusu, podszedł do mnie i powiedział tak: "Ja i tak złożę skargę, ale do pana nic nie mam, pan jest w porządku". I uścisnął mi rękę.

 
„Nie liczy się, co robimy ani ile robimy, lecz to, ile miłości wkładamy w działanie.”
bł. Matka Teresa z Kalkuty

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wywiad z ks. Robertem Grzybowskim

ks. Robert Grzybowski - duszpasterz diecezji drohiczyńskiej, pasjonat sportu, miłośnik wspinaczki górskiej, zdobywca wielu szczytów Czy odprawiając mszę na szczycie góry, czuje się ksiądz bliżej nieba? Pewnie tak. Jest w tym jakiś mistycyzm. Trudno jest mi mocno przekazać, bo jest w tym jakaś intymność. To też jest taki moment, który ciężko uchwycić. Na górze jest zimno, są niedogodne warunki… Na pewno jednym z naszych największych przeżyć na szczycie był McKinley. Ta zimna góra, na której były dogodne warunki, pozwoliła nam na niezwykłe dla nas przeżycie. To było chyba moje najwyraźniejsze doświadczenie, że patrzę na całą Amerykę z góry, z najwyższego punktu i mówię: „Boże, błogosław im.” Pytam nieprzypadkowo, gdyż jedną z księdza pasji jest wspinaczka wysokogórska, ale też piłka nożna, kajaki czy wyprawy rowerowe. Znajduje ksiądz na to czas wśród innych duszpasterskich obowiązków? Chyba jest coraz słabiej. Czuję się sfrustrowany, że nie mam czasu i tak wybieram

Wywiad z ks. Markiem Dziewieckim

"Nie ma rado ś ci bez miło ś ci, i to bez miło ś ci w trzech wymiarach: do Boga, do bli ź niego i do samego siebie. " Ks. Marek Dziewiecki – kapłan diecezji radomskiej, doktor psychologii i magister teologii, wykładowca, Krajowy Duszpasterz Powołań, członek komisji Episkopatu Polski ds. Trzeźwości, autor wielu książek i artykułów, m.in. na temat psychologii zdrowia, profilaktyki i terapii uzależnień, a także z zakresu komunikacji międzyludzkiej. Czym jest spowiedź? Dla dojrzałych chrześcijan spowiedź to spotkanie z Bogiem, potrzebne nam po to, by co jakiś czas rozliczyć się z własnego postępowania. Mówiąc językiem współczesnym, to taki duchowy i moralny audyt. Sensem spowiedzi nie jest upokorzenie samego siebie, lecz przeciwnie – uwalnianie się z błędów, jeśli takie popełniłem i rozwijanie we mnie z pomocą Boga tego, co dobre, prawdziwe, piękne. Jezus nie chce, byśmy się zadręczali popełnionymi grzechami, lecz byśmy się nawracali i ucz

Wywiad z Katarzyną Marcinkowską

Katarzyna Marcinkowska - żona i mama, autorka projektu "Serce kobiety", prowadzi kursy przedmałżeńskie, konferencje i warsztaty dla narzeczonych Czego pragną kobiety? Każdy człowiek pragnie miłości. A my chyba szczególnie. Ale oczywiście to pytanie jest bardzo szerokie, musielibyśmy zapytać każdą kobietę. Mamy różne historie, różne braki, różne pragnienia. Najbardziej uniwersalna jest chyba właśnie miłość. Chcemy jej tak samo jak mężczyźni, ale trochę w inny sposób. Ta miłość i relacja z mężczyzną mocno wiąże się z pragnieniem akceptacji i poznania samej siebie oraz bycia przyjętą.   Chcemy dobrze czuć się z samą sobą i by inni dobrze czuli się z nami. Odnaleźć siebie, zrobić coś ze swoim życiem. To jest chyba w ogóle poszukiwanie człowieka XXI w. Te kobiece pragnienia są często jakoś związane z innymi ludźmi, z potrzebą tworzenia więzi, ale tak naprawdę każda z nas pragnie odnaleźć swoją prawdziwą wartość i prawdę o sobie niezależną od drugiego, nawet najb