Przejdź do głównej zawartości

Wszędzie dobrze, ale gdzie indziej najlepiej?

„Niektórzy mówią, że w Warszawie są same miejsca pamięci. Dla mnie właśnie te całe miejsca pamięci budują to piękno naszej stolicy i historię. Ja jestem po prostu tak dumna, że mieliśmy takich ludzi w rodzinach, mieście czy narodzie i będąc 1 sierpnia na cmentarzu czuję się jak troszkę lepszy człowiek dzięki innym.” 

To są słowa Mai Baczyńskiej. To osoba, którą niezwykle cenię i szanuję. To osoba, która swoją postawą pokazuje, jak pięknie można opisywać historię i jak ważne jest, żeby być wdzięcznym wobec ludzi, którzy kiedyś umierali za to, żebyśmy teraz mogli żyć w pięknym mieście.



Za każdym razem, gdy jadę przez Warszawę, staram się doceniać jej piękno. Nie mam na myśli tylko obiektów przyrodniczych, zabytkowych. Chodzi mi także o jej zwykłość. Bardzo jestem przywiązany do miejsca, w którym mieszkam, żyję, uczę się, robię praktyki, spotykam z przyjaciółmi. Wiele osób w moim wieku stara się jak najwięcej podróżować. To zrozumiałe, przecież wypada trochę świata zobaczyć. W końcu mamy otwarte granice i grzech nie skorzystać, gdy oferowanych jest nam tyle możliwości. Ja jestem jednak innym człowiekiem. Mi tu jest dobrze i zawsze czytając relacje innych ludzi z podróży do egzotycznych krajów zastanawiam się, czy najpierw próbowali dostrzec piękno Warszawy.

Chyba często tak mamy, że chcemy być wszędzie tam, gdzie nas nie ma. Nie dostrzegamy piękna za rogiem ulicy. Sąsiad wychodzi na spacer z pieskiem, miejscowy proboszcz rozmawia z gospodynią, autobus podjeżdża na przystanek, fryzjer otwiera swój lokal, młodzieniec za kierownicą auta trąbi na przechodzącą staruszkę - ot, codzienne życie stolicy. Chcemy się od tego odizolować, wyruszyć tam, gdzie zapomnimy chociaż na chwilę o codziennych zmartwieniach, problemach, troskach... Ale czy dostrzegamy uroki tego miejsca, w którym żyjemy? Przecież sami je tworzymy! 

Kiedyś wyjechałem na jednodniową wycieczkę do małej uzdrowiskowej miejscowości ok. 100 km od Warszawy. Majówka, piękna pogoda, rekreacja na świeżym powietrzu z dala od miejskich spalin... Wydawać by się mogło - raj! Nic bardziej mylnego. Przespacerowałem się po lesie, który był bardzo zaniedbany. Usiadłem nad jeziorem i miałem takie wrażenie, jakby nikt o nie nie dbał. Mimo cudownej pogody wszystko było takie szare, smutne... Gdy wróciłem wieczorem do Warszawy i zobaczyłem park naprzeciwko mojego domu, od razu pomyślałem sobie: "jak tu pięknie!".

Oczywiście nie namawiam do tego, żeby rzucić wszystkie wycieczki i siedzieć cały czas w domu. Podróże kształcą (zresztą ktoś już tak kiedyś powiedział, więc nowości nie odkrywam) i warto podróżować, zwiedzać świat! Jednak zachęcam do tego, żeby zwrócić uwagę również na piękno otaczających nas miejsc. Tego najbliższego świata. Należymy do mnóstwa lokalnych społeczności. Od nas zależy, jak nasza okolica będzie wyglądała. Doceńmy to, bo kiedyś nasi rówieśnicy oddawali życie za to, żebyśmy teraz mogli cieszyć się tym, co jest dookoła nas.

Na koniec przypomnę słowa Mai Baczyńskiej:
„Niektórzy mówią, że w Warszawie są same miejsca pamięci. Dla mnie właśnie te całe miejsca pamięci budują to piękno naszej stolicy i historię. Ja jestem po prostu tak dumna, że mieliśmy takich ludzi w rodzinach, mieście czy narodzie i będąc 1 sierpnia na cmentarzu czuję się jak troszkę lepszy człowiek dzięki innym.”

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wywiad z ks. Robertem Grzybowskim

ks. Robert Grzybowski - duszpasterz diecezji drohiczyńskiej, pasjonat sportu, miłośnik wspinaczki górskiej, zdobywca wielu szczytów Czy odprawiając mszę na szczycie góry, czuje się ksiądz bliżej nieba? Pewnie tak. Jest w tym jakiś mistycyzm. Trudno jest mi mocno przekazać, bo jest w tym jakaś intymność. To też jest taki moment, który ciężko uchwycić. Na górze jest zimno, są niedogodne warunki… Na pewno jednym z naszych największych przeżyć na szczycie był McKinley. Ta zimna góra, na której były dogodne warunki, pozwoliła nam na niezwykłe dla nas przeżycie. To było chyba moje najwyraźniejsze doświadczenie, że patrzę na całą Amerykę z góry, z najwyższego punktu i mówię: „Boże, błogosław im.” Pytam nieprzypadkowo, gdyż jedną z księdza pasji jest wspinaczka wysokogórska, ale też piłka nożna, kajaki czy wyprawy rowerowe. Znajduje ksiądz na to czas wśród innych duszpasterskich obowiązków? Chyba jest coraz słabiej. Czuję się sfrustrowany, że nie mam czasu i tak wybieram

Wywiad z Katarzyną Marcinkowską

Katarzyna Marcinkowska - żona i mama, autorka projektu "Serce kobiety", prowadzi kursy przedmałżeńskie, konferencje i warsztaty dla narzeczonych Czego pragną kobiety? Każdy człowiek pragnie miłości. A my chyba szczególnie. Ale oczywiście to pytanie jest bardzo szerokie, musielibyśmy zapytać każdą kobietę. Mamy różne historie, różne braki, różne pragnienia. Najbardziej uniwersalna jest chyba właśnie miłość. Chcemy jej tak samo jak mężczyźni, ale trochę w inny sposób. Ta miłość i relacja z mężczyzną mocno wiąże się z pragnieniem akceptacji i poznania samej siebie oraz bycia przyjętą.   Chcemy dobrze czuć się z samą sobą i by inni dobrze czuli się z nami. Odnaleźć siebie, zrobić coś ze swoim życiem. To jest chyba w ogóle poszukiwanie człowieka XXI w. Te kobiece pragnienia są często jakoś związane z innymi ludźmi, z potrzebą tworzenia więzi, ale tak naprawdę każda z nas pragnie odnaleźć swoją prawdziwą wartość i prawdę o sobie niezależną od drugiego, nawet najb

Stoczyć bitwę, uratować Piękną

Na pewno zdarzyło się Wam natknąć w Internecie na żart związany z oczekiwaniami kobiet w stosunku do mężczyzn i odwrotnie. Według tej teorii płeć piękniejsza wymaga od facetów, żeby byli wszystkim (i tu milion różnych cech). Mężczyźni z kolei pragną od kobiet tylko dwóch rzeczy. Pewnie wiecie jakich. ;-) Katarzyna i Mariusz Marcinkowscy - fot. wywiad z Kasią Marcinkowską Z żartami jest jak z plotkami - w każdym mieści się źdźbło prawdy . Tak jest też i w tym przypadku. Ale czy do końca? Katarzyna Marcinkowska rok temu udzielając mi wywiadu na blogu mówiła m.in. o pewnych przemianach w społeczeństwie i procesach, jakie zachodziły jeśli chodzi o role kobiet i mężczyzn w  rodzinach. " Mężczyzna dawniej miał ściśle ustalone miejsce, miał konkretne zadanie utrzymania rodziny , wiedział, co ma robić i jaki ma być. Albo nie miał czasu nad tym myśleć, albo nikt nie mówił mu jaki ma być. Nie musiał szczególnie mocno wchodzić w relacje np. z dziećmi, a często zwyczajnie nie miał na