Na pewno zdarzyło się Wam natknąć w Internecie na żart związany z oczekiwaniami kobiet w stosunku do mężczyzn i odwrotnie. Według tej teorii płeć piękniejsza wymaga od facetów, żeby byli wszystkim (i tu milion różnych cech). Mężczyźni z kolei pragną od kobiet tylko dwóch rzeczy. Pewnie wiecie jakich. ;-)
Z żartami jest jak z plotkami - w każdym mieści się źdźbło prawdy. Tak jest też i w tym przypadku. Ale czy do końca? Katarzyna Marcinkowska rok temu udzielając mi wywiadu na blogu mówiła m.in. o pewnych przemianach w społeczeństwie i procesach, jakie zachodziły jeśli chodzi o role kobiet i mężczyzn w rodzinach. "Mężczyzna
dawniej miał ściśle ustalone miejsce, miał konkretne zadanie utrzymania
rodziny, wiedział, co ma robić i jaki ma być. Albo nie miał czasu nad tym
myśleć, albo nikt nie mówił mu jaki ma być. Nie musiał szczególnie mocno
wchodzić w relacje np. z dziećmi, a często zwyczajnie nie miał na to czasu. To,
czy budowanie tych relacji jest dla niego trudniejsze, to inna kwestia, choć
doświadczenie mówi mi, że jest trudniejsze." - mówiła moja rozmówczyni.
U mężczyzn pojawia się często blokada przed wchodzeniem w głębsze komunikaty słowne. Facet jak powie na ślubie, że kocha swoją żonę, to uznaje że dopóki nie odwoła tego, to te słowa są ważne i nie musi ich powtarzać. A ona tego potrzebuje jak powietrza. I choćby mężczyzna jej milion razy mówił, że ją kocha, jej się to wcale nie znudzi. Dla faceta liczy się konkret, a nie rozwarstwianie wszystkiego. Przypomina mi się scena z kabaretu Neo-Nówka, gdy starsze małżeństwo Paciaciaków leży wieczorem w namiocie i Lusia mówi do męża ponętnym głosem: "Mieciu, a pamiętasz jak myśmy za młodu...", po czym Mietek jej przerywa mówiąc: "Śpij Lusia, nie rozgrzebuj".
Rok temu w rozmowie mówiłem Kasi Marcinkowskiej, że ja już się gubię w tym, jakim powinienem być mężczyzną, bo z jednej strony powinienem być miły, uczynny, pomocny, wierny, kulturalny itd., a z drugiej strony... No właśnie. Która z Was drogie dziewczyny by chciała faceta, który nigdy nie opuścił mamusi, a w ciągu dnia chodzi na łąki zbierać kwiatki zamiast z mieczem gonić smoka? I dalej nie rozwiązałem swoich wątpliwości. Ale ciekawą rzecz pisze John Eldridge w książce "Dzikie serce": "[...]w sercu każdego mężczyzny znajduje się rozpaczliwe pragnienie stoczenia bitwy, przeżycia przygody i uratowania Pięknej[...]".
Myślę że kluczem do rozwiązania problemu tożsamości mężczyzny jest wejście w głąb serca, odkrycie tego, co jest jego pasją, pragnieniem. Ważne może być też poczucie własnej wartości, bo są tacy, którzy będąc poniżani, wiecznie krytykowani, zamiast wyciągnąć szablę i pokazać siłę, chowają się i myślą, że rzeczywiście są niewiele warci. A chowają się, bo w sercu myślą inaczej. Tylko nie potrafią się zbuntować.
Jest taki film, w którym pewien mężczyzna zawodowo walczy w boksie, ale robi to tylko po to, żeby zarobić pieniądze. Ma wspaniałe dzieci i kochającą żonę. Pewnego dnia przychodzi wyzwanie - musi stoczyć na ringu walkę życia. Wtedy ta żona podchodzi do jego narożnika i mówi mu tak: "Kochanie, chciałabym ci powiedzieć tylko dwie rzeczy. Po pierwsze - jesteś wielki. Po drugie - zawsze będę z tobą". Słowo daję, jak takie słowa usłyszę, przekopię Rów Mariański w nie dłuższym czasie niż przerwa reklamowa Polsatu.
Katarzyna i Mariusz Marcinkowscy - fot. wywiad z Kasią Marcinkowską |
U mężczyzn pojawia się często blokada przed wchodzeniem w głębsze komunikaty słowne. Facet jak powie na ślubie, że kocha swoją żonę, to uznaje że dopóki nie odwoła tego, to te słowa są ważne i nie musi ich powtarzać. A ona tego potrzebuje jak powietrza. I choćby mężczyzna jej milion razy mówił, że ją kocha, jej się to wcale nie znudzi. Dla faceta liczy się konkret, a nie rozwarstwianie wszystkiego. Przypomina mi się scena z kabaretu Neo-Nówka, gdy starsze małżeństwo Paciaciaków leży wieczorem w namiocie i Lusia mówi do męża ponętnym głosem: "Mieciu, a pamiętasz jak myśmy za młodu...", po czym Mietek jej przerywa mówiąc: "Śpij Lusia, nie rozgrzebuj".
Rok temu w rozmowie mówiłem Kasi Marcinkowskiej, że ja już się gubię w tym, jakim powinienem być mężczyzną, bo z jednej strony powinienem być miły, uczynny, pomocny, wierny, kulturalny itd., a z drugiej strony... No właśnie. Która z Was drogie dziewczyny by chciała faceta, który nigdy nie opuścił mamusi, a w ciągu dnia chodzi na łąki zbierać kwiatki zamiast z mieczem gonić smoka? I dalej nie rozwiązałem swoich wątpliwości. Ale ciekawą rzecz pisze John Eldridge w książce "Dzikie serce": "[...]w sercu każdego mężczyzny znajduje się rozpaczliwe pragnienie stoczenia bitwy, przeżycia przygody i uratowania Pięknej[...]".
Myślę że kluczem do rozwiązania problemu tożsamości mężczyzny jest wejście w głąb serca, odkrycie tego, co jest jego pasją, pragnieniem. Ważne może być też poczucie własnej wartości, bo są tacy, którzy będąc poniżani, wiecznie krytykowani, zamiast wyciągnąć szablę i pokazać siłę, chowają się i myślą, że rzeczywiście są niewiele warci. A chowają się, bo w sercu myślą inaczej. Tylko nie potrafią się zbuntować.
Jest taki film, w którym pewien mężczyzna zawodowo walczy w boksie, ale robi to tylko po to, żeby zarobić pieniądze. Ma wspaniałe dzieci i kochającą żonę. Pewnego dnia przychodzi wyzwanie - musi stoczyć na ringu walkę życia. Wtedy ta żona podchodzi do jego narożnika i mówi mu tak: "Kochanie, chciałabym ci powiedzieć tylko dwie rzeczy. Po pierwsze - jesteś wielki. Po drugie - zawsze będę z tobą". Słowo daję, jak takie słowa usłyszę, przekopię Rów Mariański w nie dłuższym czasie niż przerwa reklamowa Polsatu.
Komentarze
Prześlij komentarz