Przejdź do głównej zawartości

Między wierszami (4): "Gorycz porażki"

To będzie dla mnie najtrudniejsza historia. I chyba największa lekcja w życiu. Kolejna dziewczyna. Tym razem bez imienia.


Poznaliśmy się na facebooku. Od razu zafascynowała się mną do tego stopnia, że rozmawialiśmy po nocach. Gdy się spotkaliśmy, zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Szybko przerodziło się to w bliższą relację. Do czasu.

Pewnego dnia postanowiła się ze mną spotkać, żeby wyjaśnić pewne rzeczy. Co się okazało? Powiedziała mi, że nic do mnie nie czuje i może zaproponować tylko przyjaźń.

Powiecie, że to takie błahe problemy młodego człowieka. Ale dla mnie to było jak runięcie skały, na której stałem. Pierwszy raz w życiu dorosłym się autentycznie popłakałem w nocy. Wmawiałem sobie, że może będzie inaczej, że może jej się coś odwidzi. Nie odwidziało. Co więcej, było tylko gorzej. Wchodziłem nawet w przyjaźń, żeby tylko bliżej niej być. Ale to była pułapka.

I nadszedł pewien dzień, w którym w poczuciu totalnej bezradności poszedłem do kościoła, uklęknąłem przed Panem Bogiem i powiedziałem: Boże, ja nie wiem, co mam robić. Powiedz mi, czy mam o nią walczyć. Bo tylko liche rzeczy przychodzą łatwo. Jeśli to dziewczyna dla mnie, pomóż mi zawalczyć, wskaż mi drogę, czym mam się kierować. A jeśli nie jest to osoba, którą mi przeznaczasz, też daj mi jakiś znak.

Zdążyłem wrócić do domu i zobaczyłem wiadomość od niej. Napisała mi, że znalazła chłopaka. Ksiądz, u którego się radziłem, powiedział mi że mam wielkie szczęście, że Pan Bóg daje mi takie znaki, bo wiele osób szuka ich i nie znajduje.

To było jedno z trudniejszych moich przeżyć. Ale Pan gdzieś to zaczął powoli uzdrawiać. Sprawiał, że powoli odchodziłem od myślenia egoistycznego, a nabierałem pokory. Bo przecież chcę być mężczyzną odpowiedzialnym za swoje życie, za życie bliskich. Nie mogę się poddawać takim załamaniom, takim myśleniom tylko o tym, czy mi będzie dobrze, czy jakaś osoba będzie taka, jaką chcę żeby była.

Kolejny znak od Pana Boga to znak, który zaczynam dostrzegać dopiero teraz, po wielu latach. To znak, że On ma dla mnie kogoś wyjątkowego – dziewczynę przygotowaną specjalnie dla mnie. Ale najpierw muszę się jeszcze wielu rzeczy nauczyć, by potem jej nie skrzywdzić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wywiad z ks. Robertem Grzybowskim

ks. Robert Grzybowski - duszpasterz diecezji drohiczyńskiej, pasjonat sportu, miłośnik wspinaczki górskiej, zdobywca wielu szczytów Czy odprawiając mszę na szczycie góry, czuje się ksiądz bliżej nieba? Pewnie tak. Jest w tym jakiś mistycyzm. Trudno jest mi mocno przekazać, bo jest w tym jakaś intymność. To też jest taki moment, który ciężko uchwycić. Na górze jest zimno, są niedogodne warunki… Na pewno jednym z naszych największych przeżyć na szczycie był McKinley. Ta zimna góra, na której były dogodne warunki, pozwoliła nam na niezwykłe dla nas przeżycie. To było chyba moje najwyraźniejsze doświadczenie, że patrzę na całą Amerykę z góry, z najwyższego punktu i mówię: „Boże, błogosław im.” Pytam nieprzypadkowo, gdyż jedną z księdza pasji jest wspinaczka wysokogórska, ale też piłka nożna, kajaki czy wyprawy rowerowe. Znajduje ksiądz na to czas wśród innych duszpasterskich obowiązków? Chyba jest coraz słabiej. Czuję się sfrustrowany, że nie mam czasu i tak wybieram...

Czujesz, że możesz coś od siebie dać

Stawiam na spontaniczność. Lata różnych doświadczeń życiowych sprawiają, że gdzieś tam w moim sercu coraz mocniej tkwi przekonanie, że nie warto planować nie wiadomo jak napiętego planu i potem się spinać, czy zostanie on wykonany w stu procentach. Przecież nie chodzi o plan, chodzi o fajnie spędzony czas z przyjaciółmi. Czyż nie? Jestem na herbatce z dawno niewidzianą koleżanką z Soli Deo. Stare dzieje. W pewnym momencie słyszę o różnych historiach i planach związanych z domówkami, ze spotykaniem z ludźmi, z weselami. Dowiaduję się, że koleżanka już nie ma na to sił - podświadomie pewnie czuje, że się starzeje (choć to w jej przypadku naprawdę absurd!). Pytam jednak, jak ona to robi, że ją wszyscy tak zapraszają. Ja już nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem na jakimś spotkaniu w mniejszym lub większym gronie ludzi. Nawet na zwykły spacer z kimś ciężko mi się umówić. Ona mi odpowiada: - Bo to jest tak, że jak ty zapraszasz ludzi, to potem oni zapraszają ciebie. Pamiętam, że ...

To jest właśnie dla mnie wspólnota

Kiedy jest wspólnota? Można powiedzieć, że wspólnota jest wtedy, kiedy pewna grupa ludzi gromadzi się w jednym miejscu, np. żeby uwielbiać Pana Boga. Można powiedzieć, że wspólnota jest wtedy, gdy w tej grupie mówimy sobie różne rzeczy, dzielimy się własnymi przemyśleniami, wymieniamy smutki i radości. Można powiedzieć, że wspólnota jest wtedy, gdy śpiewamy na chwałę Pana w mniej lub bardziej równej intonacji, gdy wspólnie otwieramy nasze buzie i w jedności śpiewamy o tym, jak jest Bóg dobry. To wszystko prawda. Ale dla mnie definicja wspólnoty jest nieco inna. Niedawno znów pojechałem do Łodzi na spotkanie Mocnych w Duchu. Już po wejściu na salę przywitała mnie pani, która rozpoznała mnie, że ja to ten utrudzony z Warszawy. :) Spotkałem pewnego dość starszego mężczyznę, którego znałem z wcześniejszych spotkań, bo też dołączał do wspólnoty. Powiedział, że jest pełen podziwu dla tego, że przyjeżdżam tak ze stolicy. Podzielił się ze mną różnymi swoimi opowieściami życio...