Przejdź do głównej zawartości

Między wierszami (5): "Piękne spotkanie"

Moja parafia jest bardzo mała. W niedziele przychodzi do niej może z 700 wiernych. Jeśli mam napisać jakieś moje największe wspomnienie z mojego najbliższego kościoła, to z pewnością będą to rekolekcje wielkopostne, jakie przed dziesięcioma laty co roku się tam odbywały. Przyjeżdżali ojcowie Orioniści z zespołem muzycznym kleryków i na kilka dni ten malutki kościółek zamieniał się w naprawdę niezwykłe miejsce. Przez ten krótki czas rokrocznie były śpiewy, pokazywanie rękami, trzymanie się za ręce i taka niezwykła otwartość. Potem już ci klerycy podostawali własne parafie i nie mieli czasu przyjeżdżać. A szkoda.


Szukałem trzy lata temu jakichś rekolekcji. Poszukiwałem czegoś „mocniejszego”, co da mi porządnego kopa. Zauważyłem, że do jednej z parafii miał przyjechać zespół ewangelizacyjny Mocni w Duchu z o. Remigiuszem Recławem, jezuitą. Zacząłem pytać znajomych ze wspólnoty, czy znają tę grupę. Odpowiedź była odmowna. W końcu nie pojechałem na rekolekcje, ale zacząłem przeglądać Internet w celu wyszukania nagrań z ich spotkań rekolekcyjnych.

I w tym momencie przypomniały mi się tamte wszystkie wydarzenia z mojej parafii. To było dokładnie to. Wielka otwartość, piękne śpiewy, ruszanie się, pokazywanie… Oni są z Łodzi, ale w Warszawie często bywają na rekolekcjach, więc na kolejne już się udałem zachęcony filmikami z Internetu. I zakochałem się w nich. Dosłownie – jeśli mogę tak powiedzieć. Oczywiście teologicznie jest to sformułowanie dość słabe, bo przecież byłem tam dla Boga, ale tak w myśleniu czysto ludzkim – ogromnie mi się spodobało to wydarzenie. Zacząłem jeździć na ich kolejne rekolekcje, poznałem jedną osobę z zespołu, która po jakimś czasie… zaprosiła mnie do Łodzi na modlitwę o uzdrowienie prowadzoną przez Mocnych w Duchu. Ja nie byłem zbyt optymistycznie do tego nastawiony, bo należałem do osób raczej niechętnie opuszczających moją ukochaną Warszawę. Ale coś mnie tchnęło i… pojechałem.

Jeżdżę do Łodzi od 1,5 roku i nie żałuję. Znalazłem swoją oazę, miejsce oddalenia się od codziennych obowiązków i wyjście na pustynię, by przemyśleć swoje życie, a przede wszystkim pobyć bliżej Boga. Pamiętam dokładnie jedną z moich podróży pociągiem na te modlitwy. Włączyłem sobie na słuchawkach muzykę Mocnych w Duchu, a w szczególności jeden kawałek „Będzie to piękne spotkanie” śpiewany przepięknym głosem Karoliny Baryckiej, członkini grupy.


Kolejny znak od Pana Boga to znak nieustannego poszukiwania Pana Boga w tym, co mi sprawia radość, przyjemność, poczucie otwartości z ludźmi. Ciężko w jednym wpisie opisać wszystko to, czego doświadczyłem podczas modlitwy o uzdrowienie u łódzkich Jezuitów. Natomiast mogę napisać jedno, że jeśli bardzo pragniesz znaleźć Boga, wspinaj po przysłowiowych drzewach – jak ewangeliczny Zacheusz – i rób wszystko, by tylko nie tracić tego kontaktu z Ojcem w Niebie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wywiad z ks. Robertem Grzybowskim

ks. Robert Grzybowski - duszpasterz diecezji drohiczyńskiej, pasjonat sportu, miłośnik wspinaczki górskiej, zdobywca wielu szczytów Czy odprawiając mszę na szczycie góry, czuje się ksiądz bliżej nieba? Pewnie tak. Jest w tym jakiś mistycyzm. Trudno jest mi mocno przekazać, bo jest w tym jakaś intymność. To też jest taki moment, który ciężko uchwycić. Na górze jest zimno, są niedogodne warunki… Na pewno jednym z naszych największych przeżyć na szczycie był McKinley. Ta zimna góra, na której były dogodne warunki, pozwoliła nam na niezwykłe dla nas przeżycie. To było chyba moje najwyraźniejsze doświadczenie, że patrzę na całą Amerykę z góry, z najwyższego punktu i mówię: „Boże, błogosław im.” Pytam nieprzypadkowo, gdyż jedną z księdza pasji jest wspinaczka wysokogórska, ale też piłka nożna, kajaki czy wyprawy rowerowe. Znajduje ksiądz na to czas wśród innych duszpasterskich obowiązków? Chyba jest coraz słabiej. Czuję się sfrustrowany, że nie mam czasu i tak wybieram

Między wierszami (2): "Bóg cię kocha, a to już trzy osoby"

Pisałem Wam już o radiu, w którym działam. Chciałbym Wam teraz przedstawić Olę. Ola jest absolwentką Akademickiego Stowarzyszenia Katolickiego „Soli Deo”. Kiedyś realizowałem studencki program. Dzień jak co dzień. Jednym z tematów audycji była akcja „Wierność jest sexy” organizowana przez to stowarzyszenie. Ola pojawiła się w studiu w roli gościa. Miała opowiedzieć o tej akcji słuchaczom. Ja wtedy byłem na takim etapie mojej wiary, że nie angażowałem się bliżej w żadne wspólnoty i organizacje katolickie, wolałem wierzyć sam i we wnętrzu własnego serca, nie przyznając się nawet za bardzo najbliższym. Tak się jakoś złożyło, że Ola zapragnęła po audycji nagranie wywiadu, a prowadzący spieszył się na tramwaj. Zapytał mnie więc, czy nie mógłbym dziewczynie zgrać rozmowę. Odpowiedziałem, że bardzo chętnie, wszak miałem dużo czasu. Obiecałem, że wyślę jej nagranie na mejla. Przy okazji wysyłania wiadomości z załącznikiem wspomniałem Oli, że bardzo mi się ta akcja podoba –

Stoczyć bitwę, uratować Piękną

Na pewno zdarzyło się Wam natknąć w Internecie na żart związany z oczekiwaniami kobiet w stosunku do mężczyzn i odwrotnie. Według tej teorii płeć piękniejsza wymaga od facetów, żeby byli wszystkim (i tu milion różnych cech). Mężczyźni z kolei pragną od kobiet tylko dwóch rzeczy. Pewnie wiecie jakich. ;-) Katarzyna i Mariusz Marcinkowscy - fot. wywiad z Kasią Marcinkowską Z żartami jest jak z plotkami - w każdym mieści się źdźbło prawdy . Tak jest też i w tym przypadku. Ale czy do końca? Katarzyna Marcinkowska rok temu udzielając mi wywiadu na blogu mówiła m.in. o pewnych przemianach w społeczeństwie i procesach, jakie zachodziły jeśli chodzi o role kobiet i mężczyzn w  rodzinach. " Mężczyzna dawniej miał ściśle ustalone miejsce, miał konkretne zadanie utrzymania rodziny , wiedział, co ma robić i jaki ma być. Albo nie miał czasu nad tym myśleć, albo nikt nie mówił mu jaki ma być. Nie musiał szczególnie mocno wchodzić w relacje np. z dziećmi, a często zwyczajnie nie miał na