Przejdź do głównej zawartości

Między wierszami, czyli o rozproszeniu ważniejszym od modlitwy

Nie jestem żadnym kaznodzieją, rekolekcjonistą, ani tym bardziej duchownym. Wręcz przeciwnie, jako obecnie "singiel" odczuwam powołanie do małżeństwa. A głoszenie rekolekcji zostawię osobom do tego odpowiednim. Chciałbym jednak przez dwa ostatnie tygodnie Adwentu podzielić się z Wami na moim blogu takim moim doświadczeniem Pana Boga.


Zaczęło się od tego, że włączyłem po raz setny tę samą konferencję ks. Piotra Pawlukiewicza. Pomyślałem, że przypomnę sobie pewne rzeczy, o których on mówi. Bo powszechnie przecież wiadomo, że mówi wszędzie praktycznie o tym samym. I gdy sobie tak słuchałem po raz setny tych samych przykładów i rad, zacząłem natrafiać na pewne fragmenty, które wydały się dla mnie zupełnie nowe, jakby nieruszone jeszcze w mojej wewnętrznej duchowości.

To były słowa o tym, że więcej o tobie mogą mówić twoje rozproszenia niż twoja modlitwa. Ks. Piotr powiedział to jakby między wierszami, między różnymi fajnymi historyjkami i śmiesznymi porównaniami. I być może właśnie setki razy musiałem odsłuchać tych wszystkich fajowych stwierdzeń, żeby natrafić na coś, co ukryte zostało gdzieś w głębi tej konferencji.

Tak sobie myślę, że Pan Bóg mówi do mnie i do ciebie właśnie między wierszami. Przez historie różnych biblijnych postaci, relacje ludzi z Jezusem, zachowania i odruchy wielu "twarzy" Pisma Świętego.



Nie jestem żadnym kaznodzieją, rekolekcjonistą, ani tym bardziej duchownym. Wręcz przeciwnie, jako obecnie "singiel" odczuwam powołanie do małżeństwa. A głoszenie rekolekcji zostawię osobom do tego odpowiednim. Chciałbym jednak przez dwa ostatnie tygodnie Adwentu podzielić się z Wami na moim blogu takim moim doświadczeniem Pana Boga.

Ufam, że moje przemyślenia sprawią, że przekonacie się o obecności Boga również w waszym życiu, w sytuacjach, które do tej pory was spotkały.

Jeśli masz ochotę się także podzielić swoim doświadczeniem, napisz na adres p.czyzniewski@gmail.com - jeśli tylko będziesz chciał/a, upublicznię twoje świadectwo.



Od 11 do 23 grudnia - w poniedziałek, środę i piątek.
Gdzie? Na moim blogu: www.wyruszycwdal.blogspot.com

Jeżeli tylko masz chęć poczytania trochę moich rozmyślań, zapraszam! Będzie mi miło, jeśli zaprosisz również swoich najbliższych i nie tylko. :)

Paweł Czyżniewski (blog Wyruszyć w dal)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wywiad z ks. Robertem Grzybowskim

ks. Robert Grzybowski - duszpasterz diecezji drohiczyńskiej, pasjonat sportu, miłośnik wspinaczki górskiej, zdobywca wielu szczytów Czy odprawiając mszę na szczycie góry, czuje się ksiądz bliżej nieba? Pewnie tak. Jest w tym jakiś mistycyzm. Trudno jest mi mocno przekazać, bo jest w tym jakaś intymność. To też jest taki moment, który ciężko uchwycić. Na górze jest zimno, są niedogodne warunki… Na pewno jednym z naszych największych przeżyć na szczycie był McKinley. Ta zimna góra, na której były dogodne warunki, pozwoliła nam na niezwykłe dla nas przeżycie. To było chyba moje najwyraźniejsze doświadczenie, że patrzę na całą Amerykę z góry, z najwyższego punktu i mówię: „Boże, błogosław im.” Pytam nieprzypadkowo, gdyż jedną z księdza pasji jest wspinaczka wysokogórska, ale też piłka nożna, kajaki czy wyprawy rowerowe. Znajduje ksiądz na to czas wśród innych duszpasterskich obowiązków? Chyba jest coraz słabiej. Czuję się sfrustrowany, że nie mam czasu i tak wybieram...

Czujesz, że możesz coś od siebie dać

Stawiam na spontaniczność. Lata różnych doświadczeń życiowych sprawiają, że gdzieś tam w moim sercu coraz mocniej tkwi przekonanie, że nie warto planować nie wiadomo jak napiętego planu i potem się spinać, czy zostanie on wykonany w stu procentach. Przecież nie chodzi o plan, chodzi o fajnie spędzony czas z przyjaciółmi. Czyż nie? Jestem na herbatce z dawno niewidzianą koleżanką z Soli Deo. Stare dzieje. W pewnym momencie słyszę o różnych historiach i planach związanych z domówkami, ze spotykaniem z ludźmi, z weselami. Dowiaduję się, że koleżanka już nie ma na to sił - podświadomie pewnie czuje, że się starzeje (choć to w jej przypadku naprawdę absurd!). Pytam jednak, jak ona to robi, że ją wszyscy tak zapraszają. Ja już nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem na jakimś spotkaniu w mniejszym lub większym gronie ludzi. Nawet na zwykły spacer z kimś ciężko mi się umówić. Ona mi odpowiada: - Bo to jest tak, że jak ty zapraszasz ludzi, to potem oni zapraszają ciebie. Pamiętam, że ...

To jest właśnie dla mnie wspólnota

Kiedy jest wspólnota? Można powiedzieć, że wspólnota jest wtedy, kiedy pewna grupa ludzi gromadzi się w jednym miejscu, np. żeby uwielbiać Pana Boga. Można powiedzieć, że wspólnota jest wtedy, gdy w tej grupie mówimy sobie różne rzeczy, dzielimy się własnymi przemyśleniami, wymieniamy smutki i radości. Można powiedzieć, że wspólnota jest wtedy, gdy śpiewamy na chwałę Pana w mniej lub bardziej równej intonacji, gdy wspólnie otwieramy nasze buzie i w jedności śpiewamy o tym, jak jest Bóg dobry. To wszystko prawda. Ale dla mnie definicja wspólnoty jest nieco inna. Niedawno znów pojechałem do Łodzi na spotkanie Mocnych w Duchu. Już po wejściu na salę przywitała mnie pani, która rozpoznała mnie, że ja to ten utrudzony z Warszawy. :) Spotkałem pewnego dość starszego mężczyznę, którego znałem z wcześniejszych spotkań, bo też dołączał do wspólnoty. Powiedział, że jest pełen podziwu dla tego, że przyjeżdżam tak ze stolicy. Podzielił się ze mną różnymi swoimi opowieściami życio...